Joanna Miszkiel
dr
Rozwiń »

Temat pracy:
Wpływ ligandów receptorów serotoninowych 5-HT1B na działanie amfetaminy u szczurów w modelu samopodawania

Życiorys naukowy:
Nie od razu odnalazła w sobie naturę naukowca. Po studiach była na stażu w Instytucie Genetyki w Balicach i dopiero tam, kiedy pomagała przy eksperymentach poczuła, że to jest właśnie to, co chcę robić w życiu. Po stażu dostała pracę w Pracowni Uzależnień w Instytucie Farmakologii PAN w Krakowie. Od razu została rzucona na głęboką wodę, ponieważ przydzielono ją do projektu, którego była głównym wykonawczynią. Bardzo szybko też zdała na studia doktoranckie i tym samym projekt, nad którym pracowała stał się tematem jej pracy doktorskiej. Początki były bardzo trudne. Wszystko było dla niej nowe. Ale z biegiem czasu, powoli, wszystkie strzępy wiedzy, które gdzieś tam po drodze zdobywała, zaczęły się układać w całość. Właśnie wtedy zrozumiała, że jest we właściwym miejscu.
Praca naukowa to bardzo duże wyzwanie i niestety nie każdy się do tego nadaje. Ale daje też ogromną ilość satysfakcji. Każda opublikowana praca, zaakceptowany projekt badawczy i każde wyróżnienie, jak na przykład Stypendium L’Oréal Polska wiele wynagradzają, a przede wszystkim pokazują, że to co się robi ma znaczenie. Na początku kariery zawodowej jest to bardzo ważne.

Praca badawcza i jej znaczenie:
W swojej pracy doktorskiej zajmowała się problem uzależnienia amfetaminowego. Amfetamina, tak samo jak kokainy, należy do grupy związków psychostymulujących i posiada zdolność nasilania uwalniania dopaminy w układzie nagrody. Wykonywanie pewnych czynności lub przyjmowanie pewnych substancji powoduje, że odczuwamy przyjemność. Ten stan jest wyni-kiem wzmożonego uwalniania dopaminy w określonym rejonie mózgu zwanym układem nagrody. Amfetamina wywołuje bardzo silne efekty nagradzające, co powoduje, że chce się po nią sięgnąć ponownie, żeby ten stan euforii odtworzyć. Przeprowadzone przez nią badania miały na celu znalezienie potencjalnego leku przeciw uzależnieniu od amfetaminy, zwłaszcza w najbardziej krytycznym jej etapie – nawrocie.
Badała znaczenie jednego (z czternastu) podtypu receptorów serotoninowych – receptora 5-HT1B – w uzależnieniu od amfetaminy. Do tej pory udało mi się ustalić, że blokada tego receptora hamuje nawrót amfetaminowy. Ponieważ we wcześniejszych badaniach dotyczących kokainy wykazano, że blokada tego receptora hamuje nawrót kokainowy, otrzymana przeze mnie obserwacja może sugerować możliwość zastosowania badanych przeze mnie związków w leczeniu uzależnienia od środków psychostymulujących, czyli kokainy i amfetaminy.

Czym jest uzależnienie?
Uzależnienie jest postępującą i wyniszczającą chorobą ośrodkowego układu nerwowego. Wpływa destrukcyjnie na układ poznawczy, wywołuje liczne zaburzenia w sferze emocjonal-nej, obniża motywację, a w konsekwencji upośledza umiejętności społeczne i wyklucza osoby chore z życia. W trakcie jej trwania możemy wyróżnić 4 etapy – okres początkowy, okres niekontrolowanego przyjmowania substancji psychostymulującej (uzależnienie), odstawienie i – mogący wystąpić nawet po długim okresie abstynencji – nawrót.
Niestety, osoba powracająca do nałogu zaprzepaszcza niekiedy wieloletni proces rekonwalescencji i często uruchamia „błędne koło” uzależniania. Pomimo licznych badań, do tej pory nie znaleziono skutecznej terapii przeciw uzależnieniu, co powoduje, że jest ono klasyfikowane jako choroba nieuleczalna i stanowi istotny (i bardzo kosztowny) problem medyczny i społeczny.

Dlaczego ludzie sięgają po używki?
Różnego rodzaju używki – zarówno te legalne jak i te zakazane – mają zdolność do aktywowania układu nagrody, a ponieważ stężenie uwolnionej dopaminy, w konsekwencji ich przyjmowania, jest bardzo duże, odczuwana przyjemność jest wprost proporcjonalna. Nic dziwnego, że po używki sięga się bardzo chętnie.
W przyrodzie nie ma jednak nic za darmo. Ciągła lub długotrwała cykliczna nadaktywność układu dopaminergicznego może zaburzyć równowagę neuroprzekaźników w mózgu, co może prowadzić do uzależnienia. Dla osób uzależnionych, niezależnie od czego, poszukiwanie i przyjmowanie substancji uzależniającej staje się priorytetem i tym czynnościom podporządkowuje się wszystkie pozostałe aspekty życia. Wbrew potocznym opiniom nie jest to problem marginalny ograniczający się do środowisk patologicznych, ale dotyczy ludzi wszystkich narodowości, każdego wieku, każdej klasy społecznej, zawodu czy wyznania.

Zainteresowania pozanaukowe:
Zamiłowanie do gier wyniosła z domu. Tam zawsze grało się w karty całą rodziną – rodzice, siostra, ciocia, wujek, kuzyni… potrafili grać do nocy, spisywać wyniki, robić ranking. Gry planszowe polubiła dlatego, że dają też – oprócz samej frajdy z grania – dużą możliwość interakcji z ludźmi. Ze znajomymi, z którymi gra umawia się zawsze mailowo, ma takie specjalne arkusze, w których każdy wpisuje, kiedy ma czas i kto może udostępnić salon – a właściwie stół – do grania. Czasem od tego jak duży jest stół zależy w co będziemy grać. Gier na szczęście ma mnóstwo, więc zawsze jest dobra zabawa.

Największe wyzwanie? O sytuacji kobiet badaczek i zmianach na rzecz różnorodnych pod względem płci zespołów badawczych:
Wyzwaniem, zwłaszcza dla kobiet, jest połączenie życia rodzinnego z pracą naukową. Nie interesuje mnie nieznacząca praca, dłubanie dla samego dłubania. Chciałabym, żeby moja praca miała znaczenie. Mam niesamowite szczęście, że mój mąż rozumie moją pasję.

Małgorzata Urbańska
dr
Rozwiń »

Temat pracy:
Regulacja aktywności kinazy mTOR zależnej od GSK3 w neuronach w warunkach fizjologicznych i patologicznych

Miejsce wykonywania pracy doktorskiej: Pracownia Neurobiologii Molekularnej i Komórkowej, Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie.

Tematyka badań naukowych:
Dla prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego, w tym procesów uczenia się i pamięci, niezbędne jest uzyskanie prawidłowej morfologii neuronów, i właśnie to zagadnienie jest jed-nym z tematów zainteresowania Laboratorium Neurobiologii Molekularnej i Komórkowej, w którym wykonuję moją pracę doktorską. Neuron zbudowany jest z ciała komórki oraz wypustek: aksonu, który przesyła informacje i dendrytów, które odbierają informacje od innych komórek. Dendryty tworzą drzewko dendrytyczne, a jego wielkość i kształt warunkują nie tylko ilość sygnału, jakie dana komórka może otrzymać, ale i jego poprawną integrację. W związku z tym zaburzenia kształtu drzewka dendrytycznego powiązane są z różnymi choro-bami neurodegeneracyjnymi. Kształtowanie się drzewka jest procesem wieloetapowym, kon-trolowanym przez złożoną maszynerię molekularną, w tym przez białka: kinazę mTOR i GSK3. Właściwa aktywność obu tych białek jest niezbędna dla uzyskania prawidłowej morfologii przez neurony i poprawnego funkcjonowania układu nerwowego. Charakterystyka tych białek, ich zaangażowanie w rozwój drzewka dendrytycznego oraz ich wzajemna regula-cja w fizjologii jak i patologii układu nerwowego, jest tematem mojej pracy doktorskiej.

Jakie może być ewentualne zastosowanie Pani badań?
Prowadzone badania, chociaż mają głównie charakter badań podstawowych, czyli ich celem jest scharakteryzowanie pewnych mechanizmów, odpowiadają na fundamentalne pytanie neurobiologii. Ich wyniki poszerzą również wiedzę dotyczącą molekularnych podstaw neuropatologii, w tym, o najczęściej występującej chorobie otępiennej, czyli chorobie Alzhei-mera oraz o stwardnieniu guzowatym – chorobie genetycznej charakteryzującej się autyzmem i padaczką. Dokładne zgłębienie molekularnych podstaw zaburzeń w funkcjonowaniu komórek w różnych chorobach może pomóc w lepszym opracowaniu terapii, jak i dopasowa-niu jej indywidualnie do pacjenta.

Czym jest dla Pani praca naukowa?
Praca naukowa daje mi ogromną satysfakcję i cieszę się, że mogę robić coś w czym wiem, że się sprawdzam. Oczywiście należy zachować odpowiedni dystans i po wybuchu euforii spowodowanej przełomowymi dla nas wynikami potwierdzić odkrycie innymi metodami, a to niestety często brutalnie sprowadza nas na ziemię. Dlatego chyba najważniejsze w tej pracy jest niepoddawanie się, nawet jeśli mamy za sobą długie miesiące porażek. Szczęśliwie pra-cuję wśród wspaniałych ludzi, którzy zawsze znajdują słowo pocieszenia. Nie wyobrażam sobie siebie w innej pracy. Dla mnie jest to jak wydłużenie okresu dzieciństwa i zabawa w poszukiwanie skarbów.

Co daje nauka?
Nauka od zawsze towarzyszyła ludziom i jest lokomotywą rozwoju świata. Jej całość składa się na nasz lepszy byt. Ale żeby ludzie byli świadomi, po co wykonuje się badania i pożytkuje ogromne sumy pieniędzy trzeba naukę popularyzować. W czasie studiów uczestniczyłam w rożnych wydarzeniach popularyzatorskich, a od paru lat wspólnie z grupką znajomych two-rzymy rubrykę w tygodniku Angora, która w dostępny sposób, pół żartem pół serio, przedstawia ostatnie osiągnięcia w nauce.

Czy po skończeniu studiów dalsza droga zawodowa, w nauce, jest łatwa?
Obecnie ukończenie studiów magisterskich czy doktoranckich z dobrymi wynikami nie gwarantuje sukcesu na rynku pracy. Stale należy się kształcić w różnych dziedzinach. Dla-tego, aby zwiększyć swoje szanse, ukończyłam studia podyplomowe zarządzania innowa-cjami.

Jak spędza Pani czas po wyjściu z laboratorium?
Czas wolny od pracy spędzam z rodziną i przyjaciółmi. Żeby się odprężyć robię różne prace plastyczne, jak np. malowanie na szkle. Latem tego roku zostałam szczęśliwą mamą, co sta-wia przede mną bardzo trudne wyzwanie jakim jest pogodzenie macierzyństwa z karierą zawo-dową.

Droga zawodowa:
Swoją naukową przygodę rozpoczęłam w 2005 roku, będąc na trzecim roku studiów. Miałam wielkie szczęście trafić pod skrzydła dr hab. Jacka Jaworskiego, który z ogromnym zaangażowaniem i cierpliwością wprowadził mnie w tajniki pracy w laboratorium neurobiologicznym. Od początku pozostawił mi dużą swobodę w prowadzeniu doświadczeń i dzięki temu, ucząc się na własnych sukcesach i porażkach, bardzo szybko osiągnęłam samodzielność w badaniach. Po studiach magisterskich, zafascynowana tematami badań prowadzonymi w Pracowni, postanowiłam pozostać w tym samym miejscu na studia doktoranckie. W czasie doktoratu swoją wiedzę i doświadczenie poszerzełam na wielu konferencjach i szkoleniach w kraju i za granicą, z część badań do pracy wykonałam na Katolickim Uniwersytecie w Leuven w Belgii. W ostatnim czasie uzyskałam finansowanie projektów w ramach konkursów Preludium NCN i Iuventus Plus MNiSW, co ogromnie mnie ucieszyło i upewniło w wyborze ścieżki życiowej.

Magdalena Król
prof. dr hab.
Rozwiń »

Temat pracy:
Interakcje zachodzące w obrębie mikrośrodowiska nowotworowego

Miejsce wykonywania pracy habilitacyjnej: Katedra Nauk Fizjologicznych, Wydział Medycyny Weterynaryjnej, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Tematyka badań naukowych:
Zajmuję się badaniem interakcji zachodzących w obrębie mikrośrodowiska nowotworowego w guzach sutka suk. Badania nad rakiem sutka suk są bardzo ważne z weterynaryjnego punktu widzenia – nowotwór ten występuje u suk 3 razy częściej niż u kobiet i samic innych gatunków. Wyniki moich badań mogą jednak znaleźć też przełożenie na raka piersi – u obu gatunków nowotwory te powstają samoistnie, oba gatunki żyją w tych samych warunkach środowiska, mają podobny status hormonalny, a także wykazują szereg podobieństw na poziomie molekularnym.
Większość ludzi uważa, że nowotwór zbudowany jest tylko z komórek rakowych. Prawda jest taka, że oprócz komórek stricte nowotworowych znajduje się w nim cała masa innych komórek – tkanki łącznej, tłuszczowej, układu odpornościowego, naczynia krwionośne itp. Te wszystkie komórki odgrywają wielką rolę w rozwoju raka i powstawaniu przerzutów nowotworowych. I chociaż nowotwór można usunąć, poważnym problemem pozostają przerzuty, które są powodem 90% zgonów nowotworowych.

Na czym polega wyjątkowy charakter Pani badań?
Nauka zajmująca się mikrośrodowiskiem guza nowotworowego jest młoda i niewiele ośrodków jeszcze nad tym pracuje. Miałam wielki zaszczyt uczyć się u największego guru w tej dziedzinie – prof. Jeffreya W. Pollarda w Nowym Jorku.
W badaniu mikrośrodowiska nowotworowego najbardziej skupiam się na roli makrofagów w rozwoju guza – czyli komórek układu odpornościowego, które „zaprogramowane są” do obrony organizmu przed patogenami. Zgodnie z ich powszechnie znaną „pierwotną funkcją” przez wiele lat uważano, że makrofagi niszczą komórki nowotworowe, podobnie, jak zachowują się w stosunku do bakterii czy wirusów. Odkryciem ostatnich lat jest fakt, że makrofagi zamiast niszczyć nowotwór – są przez niego „korumpowane”, aby promować jego rozwój. Makrofagi wydzielają bowiem wiele czynników, które ułatwiają komórkom nowotworowym przedostanie się do naczyń krwionośnych i które zwiększają ich zdolność do przemieszczania się w odległe miejsca, gdzie tworzą ogniska przerzutowe.
Moje badania zmieniają podejście do tego problemu, bowiem wykazują, że makrofagi wcale nie przeszły na „ciemną stronę mocy”, ale są dobre, chcą zniszczyć nowotwór, tylko „efektem ubocznym” ich działania jest promowanie powstawania przerzutów. Dlatego też należy próbować niejako „modulować” ich funkcję – podtrzymać ich działanie antynowotworowe, a jednocześnie zniwelować ich działanie promujące przerzutowanie. Należy to robić albo odpowiednimi substancjami chemicznymi, albo za pomocą inżynierii genetycznej i to jest przyszłość moich badań. Badania te są pionierskie na skalę światową.

Na ile ważna jest współpraca między ośrodkami badawczymi? Jak ta współpraca wygląda w Polsce?
Uważam, że w nauce współpraca pomiędzy naukowcami jest sprawą najważniejszą. Obecnie współpracujemy z wieloma ośrodkami w Polsce i za granicą (we Włoszech, Austrii, Niemczech, Szwecji, Holandii, Irlandii, Turcji, Grecji, Norwegii). Marzę o pełnej globalizacji nauki, o pełnym przepływie informacji pomiędzy ośrodkami, aby osoby zajmujące się jakimś problemem w różnych końcach świata wspólnie nad tym pracowały. Niestety szczególnie my Polacy za mało ze sobą współpracujemy i często postrzegamy innych jako potencjalną konkurencję. Myślę, że problem ten jest bardziej nasilony w naszej części Europy z uwagi na trudną historię. Moim zdaniem im więcej osób zapraszamy do współpracy, tym większa szansa na nowe pomysły (w wyniku „burzy mózgów”), więcej nowych metod, możliwości. Przecież do zespołu naukowego każdy coś wnosi.
Jestem wielką fanką F1 i Roberta Kubicy i nasuwa mi się takie porównanie: tak jak w F1 – tak i w nauce – osoba lidera jest oczywiście bardzo ważna, ale sukces zależy od pracy całego zespołu. Im więcej osób nad czymś pracuje tym większa szansa na sukces. Dlatego też chciałabym serdecznie podziękować mojemu Zespołowi i Współpracownikom, bo tę nagrodę otrzymuję w dużej mierze dzięki Nim.

Co jest najważniejsze w pracy naukowej?
W nauce poza współpracą najważniejsza jest solidność, kreatywność i pasja. Staram się wysyłać moje doktorantki gdzie tylko mogę – staże, konferencje – im więcej zobaczą, im więcej poznają metod, ludzi tym bardziej zaowocuje to w przyszłości. Uważam, że należy inwestować w młodych. Mam bardzo dobry przykład – trafiłam na wspaniałego szefa – prof. Tomasza Motyla, który przekazał mi właśnie takie wartości, inwestując we mnie, często wręcz zmuszając mnie do wyjazdów zagranicznych (wcześniej tego tak nie doceniałam), dając mi dużą autonomię, ale też mobilizując do pracy i kreatywnego myślenia. Za to wszystko bardzo Mu dziękuję i mam nadzieję, że pod tym względem będę w przyszłości taka sama.

Co jest najważniejsze w życiu?
W życiu najbardziej liczy się miłość, rodzina i przyjaźń. Nauka jest moją wielką pasją, ale nie jest dla mnie wszystkim. Nie czerpałabym z niej tyle radości, gdybym nie miała do kogo wracać do domu.

Gdyby nie była Pani naukowcem, kim chciałaby być?
Trudno wyobrazić sobie, jaka praca mogłaby mi dać tyle satysfakcji co praca naukowca. Jakbym miała puścić wodze fantazji to oczywiście chciałabym zostać kierowcą rajdowym albo prowadzić hotel na południu Włoch, ale obawiam się, że zarówno jedno jak i drugie znudziłoby mi się po miesiącu. A może bym się przekwalifikowała? Jedno jest pewne – chciałabym się nauczyć tak dobrze gotować, jak robi to moja Mama.

Czy ma Pani czas na hobby?
Od dzieciństwa mam taką samą pasję – hoduję bouviery flandryjskie – w moim domu urodziło się już ponad 100 szczeniąt w 15 miotach (bardzo lubię odbierać porody, jestem przecież lekarzem zwierząt), w tym dużo Championów wielu krajów Europy i Ameryki, zwycięzców europejskich i światowych wystaw. Oprócz wielkiej satysfakcji, jaką daje wyhodowanie mądrych i pięknych psów, dzięki hobby poznaję różnych ludzi z całego świata. Napisałam pierwszą w Polsce (i jak na razie jedyną) książkę o bouvierach. Zamiłowanie do pisania odziedziczyłam po Tacie, który jest autorem kilku powieści.

Droga zawodowa:
Po uzyskaniu dyplomu lekarza weterynarii na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej SGGW (w 2006 roku) rozpoczęłam pracę w całodobowej klinice weterynaryjnej (od dziecka marzyłam o tym, aby leczyć zwierzęta) i planowałam kliniczną pracę naukową na SGGW. Do laboratorium trafiłam trochę przez przypadek, ale już po krótkim czasie okazało się, że to właśnie tu czuję się najlepiej i, że to praca wymarzona dla mnie.
Podczas studiów doktoranckich, na macierzystym wydziale, odbyłam staże naukowe w Szwecji i Holandii. Po złożeniu pracy wyjechałam na staż podoktorski do Netherlands Cancer Institute, do Amsterdamu.
Od grudnia 2009 roku, po uzyskaniu tytułu doktora nauk weterynaryjnych zostałam zatrudniona na stanowisku adiunkta w Katedrze Nauk Fizjologicznych Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW. W międzyczasie odbyłam jeszcze inne staże: w Albert Einstein College of Medicine, Yeshiva University w Nowym Jorku (u „ojca” dziedziny nauki, którą się zajmuję) oraz na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym w Zakładzie Immunologii. Aktualnie prowadzę własny zespół badawczy, co sprawia mi wiele radości.

Agnieszka Łoboda
dr hab.
Rozwiń »

Temat pracy:
Rola czynników transkrypcyjnych HIF, białek antyoksydacyjnych i miRNA

Miejsce wykonywania pracy doktorskiej: Zakład Biotechnologii Medycznej, Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii, Uniwersytet Jagielloński.

Czym się Pani zajmuje?
Moje główne zainteresowania badawcze dotyczą mechanizmów tworzenia naczyń krwionośnych czyli procesu angiogenezy. Badam wpływ niedotlenienia na ten proces, a szczególnie interesuje mnie regulacja produkcji czynników angiogennych i przeciwutlenia-jących, ważnych w rozwoju wielu chorób, w tym chorób nerek czy rozwoju nowotworu. Angiogeneza jest procesem bezpośrednio determinującym wzrost guza nowotworowego i tworzenie przerzutów. Wiadomo, że bez wytworzenia naczyń krwionośnych guz nowotwo-rowy może osiągnąć tylko niewielkie rozmiary. Wewnątrz guza tworzy się jednak niedotlenienie i ono stymuluje rozwój naczyń krwionośnych, dostarczających tlen i substancje odżywcze, co sprzyja wzrostowi nowotworu i jego przerzutowaniu.
W moich badaniach staram się lepiej scharakteryzować czynniki odpowiedzialne za powyższe procesy. Doświadczenia przeprowadzam głównie na komórkach śródbłonka, bowiem to śródbłonek stanowi najbardziej wewnętrzną warstwę ściany naczyń krwionośnych, wyścielającą tętnice, żyły i naczynia włosowate. Badam również mechanizmy odpowiedzialne za włóknienie nerek i próbuję scharakteryzować rolę czynników antyzapalnych w przeciw-działaniu takim zmianom.

Jaka jest szansa na zastosowanie Pani badań?
Jedną z metod terapii przeciwnowotworowej jest strategia hamowania tworzenia naczyń krwionośnych tzw. terapia antyangiogenna. Ostatnie badania wskazują jednak, że korzyści tej terapii nie trwają długo, gdyż u wielu chorych dochodzi do progresji nowotworów. Wyniki moich badań sugerują, że taka sytuacja może być spowodowana różną, wręcz odmienną regulacją produkcji czynników angiogennych przez niedotlenienie.
Wykazałam, że hamowanie jednego czynnika proangiogennego może w rzeczywistości prowadzić do aktywacji innego, co powoduje dalszą stymulację angiogenezy i może w konsekwencji stymulować wzrost nowotworu. Wyniki moich badań wskazują również na istotną rolę upośledzenia angiogenezy np. w zwłóknieniu nerek.
Rezultaty uzyskane w ramach pracy habilitacyjnej mogą mieć znaczenie w opracowaniu nowych terapii wykorzystywanych w leczeniu chorób nowotworowych. Wskazują również na konieczność przeprowadzania dogłębnych badań podstawowych, a w dalszych etapach mogą być podstawą do współpracy z firmami biotechnologicznymi i farmaceutycznymi w celu weryfikacji wyników tych badań na modelach zwierzęcych i w terapii pacjentów.

Co dzieje się dalej, po osiągnięciu konkretnych wyników na poziomie podstawowym?
Weryfikacja wyników naszych badań to dość żmudny i długotrwały proces, wymagający kolejnych etapów – wieloletnich eksperymentów laboratoryjnych oraz prób na zwierzętach doświadczalnych prowadzących w końcu do badań klinicznych na pacjentach. Choć proces ten trwa latami i, tylko w niektórych przypadkach, prowadzi do końcowego etapu, jakim jest stworzenie nowego leku, należy pamiętać, że te wstępne badania w laboratorium są kluczowe, a ponadto pozwalają na stawianie coraz to nowych hipotez badawczych i ich weryfikację.

Czy wiele ośrodków w Polsce prowadzi tego typu badania?
Obecnie w Polsce wiele ośrodków zajmuje się badaniami mechanizmów prowadzących do rozwoju nowotworów czy chorób nerek. Jednak w naszym krakowskim Zakładzie Biotechnologii Medycznej WBBB koncentrujemy się, między innymi, na aspekcie molekularnym biologii naczyniowej. W tej dziedzinie niewątpliwie posiadamy dużą wiedzę, unikatową aparaturę oraz nowoczesną zwierzętarnię, w której możemy wykonywać skomplikowane testy angiogenne. Moim zdaniem właśnie to połączenie zasobów ludzkich z odpowiednim sprzętem gwarantuje sukces naszych badań.

Jakie są Pani „naukowe” marzenia?
Życzyłabym sobie oraz wielu pacjentom cierpiącym na choroby zależne od rozwoju nowych naczyń krwionośnych, aby wyniki moich badań przełożyły się na ostateczny produkt czyli lek stosowany w terapii powyższych chorób. Chcę jednak zaznaczyć, że moją rolą – rolą naukowca jest poznawanie molekularnych mechanizmów chorób, a nie odkrycie skutecznego leku.
Od badań prowadzonych w laboratorium daleka jeszcze droga do ich wdrożenia w terapii. Wierzę jednak głęboko, że mogą być one podwaliną dla skutecznych terapii nowotworów czy chorób nerek i mogą stymulować np. firmy farmaceutyczne do opracowywania nowych sposobów leczenia. Coraz częstsze są przykłady współpracy między jednostkami badawczymi, a firmami biotechnologicznymi czy farmaceutycznymi – również nasz zakład prowadzi taką współpracę.
Mam szczęście pracować w zakładzie, który stwarza warunki pełnego rozwoju naukowego – nasze laboratoria w niczym nie ustępują zagranicznym, wykorzystuję do swoich badań najwyższej jakości profesjonalną aparaturę, otaczam się wspaniałymi ludźmi. Życzyłabym wszystkim pracy w takich warunkach. Każdemu młodemu naukowcowi życzę mądrego przełożonego, motywującego do pracy, osoby, która pomaga rozwijać pasję naukową, a zarazem wyrozumiale podchodzi do potknięć czy błędów popełnionych przez młodego adepta nauki. Wiadomo nie od dziś, że przykład idzie z góry!

Co Pani pomaga w pracy?
W pracy naukowej bardzo motywujšca jest aura tajemniczoœci, kiedy oczekuje się na wynik kilkudniowego doœwiadczenia. Niewštpliwie pomocna jest dobra, życzliwa atmosfera, a zgrany zespół osób – pasjonatów nauki zwiększa szanse powodzenia. Muszę jednak zaznaczyć, że chociaż pracy badawczej poœwięcam wiele czasu i energii, udane życie rodzinne, obserwacja rozwoju moich dzieci, wspólne spędzanie czasu z rodzinš jest odskoczniš, pozwalajšcš mi rozpoczynać każdy nowy dzień pracy z uœmiechem na ustach.

Droga zawodowa:
Od dziecka marzyłam, żeby zostać lekarzem, w porę jednak odkryłam, że nie posiadam odpowiednich predyspozycji do wykonywania tego zawodu. Z drugiej strony, fascynowała mnie biologia molekularna, mechanizmy regulujšce funkcjonowanie organizmów żywych. Postanowiłam więc zgłębiać procesy, które zachodzš na poziomie komórkowym i rozpo-częłam studia na kierunku biotechnologii na Uniwersytecie Jagiellońskim.
W trakcie pracy magisterskiej wykonanej w Zakładzie Biochemii Ogólnej Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ badałam mechanizm działania leków przeciwnowotworowych. Badania te dały mi poczucie, że wyniki moich eksperymentów mogš przyczynić się do zrozumienia ważnych, z klinicznego punktu widzenia, procesów i skłoniły do wyboru kierowanego przez prof. Józefa Dulaka Zakładu Biotechnologii Medycznej jako dalszego miejsca mojej pracy naukowej.
W ramach pracy doktorskiej wykazałam m.in., że leki stosowane do obniżania poziomu cholesterolu, tzw. statyny mogš mieć zastosowanie jako leki przeciwnowotworowe i przeciw-zapalne. Badania te były możliwe dzięki współpracy z prof. Ingrid Molemš i stażu na Uniwersytecie w Groningen w Holandii, gdzie po raz pierwszy zetknęłam się z metodš PCR w czasie rzeczywistym, którš wcišż stosuję w moich badaniach.
Z Zakładem Biotechnologii Medycznej jestem zwišzana do dziœ, realizujšc kierowane przeze mnie granty badawcze oraz uczestniczšc w innych projektach, majšcych na celu poznanie molekularnych mechanizmów odpowiedzialnych za rozwój chorób zależnych od tworzenia naczyń krwionoœnych.

Małgorzata Zawadzka
dr hab.
Rozwiń »

Temat pracy:
Modulowanie funkcji komórek glejowych i neuralnych komórek macierzystych w uszkodzeniach ośrodkowego układu nerwowego

Miejsce wykonywania pracy doktorskiej: Pracownia Neurobiologii Molekularnej, Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego Polskiej Akademii Nauk.

Tematyka badań naukowych:
Prowadzę badania nad wyjaśnieniem kluczowych mechanizmów biologicznych regulujących proces regeneracji uszkodzonej tkanki układu nerwowego. Choroby układu nerwowego mają najczęściej charakter przewlekły, a w wielu przypadkach prowadzą do trwałej niepełno-sprawności. Jedną z takich chorób jest stwardnienie rozsiane. Jest to choroba o podłożu autoimmunologicznym. Oznacza to, że układ odpornościowy człowieka atakuje i niszczy własną tkankę, traktując ją jak intruza.
W przypadku stwardnienia rozsianego limfocyty T – wyspecjalizowane komórki układu odpornościowego, uczą się, z nieznanego powodu, błędnie rozpoznawać osłonkę komórek nerwo-wych jako substancję obcą. Ta warstwa ochronna neuronów nazywana jest osłonką mielinową lub mieliną. Mielina tworzy na włóknach nerwowych rodzaj izolatora usprawniającego przewodzenie impulsów. Uszkodzenie tej „izolacji” prowadzi do obumierania neuronów.
Jeśli wyobrazimy sobie, że nasz organizm jest obwodem elektrycznym, z mózgiem i rdzeniem kręgowym jako źródłami mocy, a kończyny lub narządy wewnętrzne to podłączone do niego odbiorniki, to funkcję kabli przewodzących prąd będą pełniły nasze nerwy, a ich izolacją jest właśnie mielina. Zniszczenie tej izolacji powoduje spowolnienie lub wręcz przerwanie transmisji impulsów nerwowych i wystąpienie objawów takich jak problemy z widzeniem, zaburzenia równowagi, czucia, drętwienie i sztywność mięśni, trudności z chodzeniem, przewlekłe zmęczenie. Cierpi na nie 2,5 mln ludzi na świecie, w tym 50-60 tys. Polaków. Na razie choroba ta jest nieuleczalna. Obecne metody leczenia stwardnienia rozsianego polegają na modulowaniu reakcji układu odpornościowego. Pozwala to zmniejszyć liczbę nawrotów choroby, ale nie pomaga w odtworzeniu osłonek mielinowych, czyli izolacji, co pozwoliłoby zatrzymać lub nawet cofnąć jej rozwój.

Co próbuje Pani zmienić w istniejącym stanie rzeczy?
Ogromne nadzieje wzbudziło odkrycie, że układ nerwowy posiada wewnętrzne mechanizmy regeneracyjne. Ich źródłem są rezydujące w tkance komórki prekursorowe. W sprzyjających warunkach mogą one wytwarzać nową „izolację” wokół nerwów, które ją utraciły. Nie wiemy jeszcze, dlaczego procedura naprawy mieliny jest u pacjentów ze stwardnieniem rozsianym nieskuteczna. Bardzo obiecująca wydaje się koncepcja włączenia w uszkodzonym mózgu takiego mechanizmu, który potrafi wykorzystać do naprawy uszkodzenia własne zasoby.
W moich badaniach wykazałam, że komórki prekursorowe mogą w odpowiednich warunkach dojrzewać i tworzyć różne rodzaje komórek układu nerwowego. Odkrycie to, zmieniając obowiązujące do tej pory poglądy, otworzyło nowe możliwości sterowania procesem dojrzewania tych komórek.

Na jakie efekty Pani liczy?
Obecnie pracujemy nad poznaniem kluczowych mechanizmów regulujących losy prekursorów i komórek macierzystych w uszkodzonej tkance. Chcemy opracować metody ich modyfikacji w celu zwiększenia potencjału regeneracyjnego. Oczekujemy, że przyniesie to praktyczne korzyści w postaci metody stymulacji procesów regeneracyjnych w leczeniu skutków chorób prowadzących do uszkodzenia włókien nerwowych.

Co jest, dla Pani, najważniejsze w pracy?
Mam szczęście, że prowadzę badania w instytucie, który jest jednym z najlepiej wyposa-żonych ośrodków badawczych w naszym kraju. Uczeni tu pracujący tworzą niezwykle stymulujące środowisko. Zapewne stąd bierze się moje przekonanie, że najistotniejsze w mojej pracy są: właściwie zadane pytania, oryginalne i niezależne myślenie i odwaga w podejmo-waniu nowych problemów naukowych.
We współczesnej nauce nie jest możliwe osiągnięcie dobrych rezultatów w pojedynkę. Niezmiernie ważna jest praca zespołowa. Jestem opiekunem naukowym trójki młodych, utalentowanych badaczy. Daje mi to szczególną satysfakcję – działamy razem wspierając się wiedzą, ciekawością i zaangażowaniem. Realizujemy nasze projekty naukowe na najwyższym możliwym poziomie.

Czy udział w konferencjach, zjazdach i spotkaniach z innymi naukowcami jest ważny?
Wielokrotnie prezentowałam wyniki moich badań na konferencjach zagranicznych. Wielką wartością udziału w tych konferencjach jest możliwość nawiązania współpracy z naukowcami z wiodących, w danej dziedzinie, ośrodków. Od takich spotkań często rozpoczyna się tworzenie wspólnych programów badawczych oraz poszukiwanie źródeł ich finansowania. Tak stało się i w moim przypadku. Efektem udziału w jednej z konferencji był mój staż podoktorski na Uniwersytecie w Cambridge, w czasie którego zajmowałam się badaniem mechanizmów regeneracji uszkodzeń układu nerwowego.

Co najbardziej fascynuje Panią w pracy naukowca?
Kluczem do pracy naukowca jest pasja badacza, rodzaj nieodpartej potrzeby stawania oko w oko z tajemnicą, niezinterpretowaną jeszcze obserwacją, gra intelektualna, która prowadzi do postawienia zupełnie nowych, oryginalnych hipotez, które trzeba zweryfikować. Świado-mość, że oto stajemy, po raz pierwszy, na niezbadanym terytorium, gdzie wszystko będzie zależeć od naszej kompetencji i determinacji. To uczucie uzależnia. Oczywiście codzienność nie jest pasmem sukcesów, eksperymenty często przynoszą więcej pytań niż odpowiedzi. Nie warto się jednak poddawać. Należy próbować i próbować, bo determinacja i nieustępliwość są warunkiem powodzenia każdego działania, szczególnie długodystansowego.

Co poza pracą wypełnia Pani życie?
Każda z nas kobiet, również kobiet naukowców, ma na co dzień masę obowiązków zawo-dowych i domowych. Codziennie stajemy na głowie po to, by pogodzić wszystkie ważne dla nas role życiowe. Ja uczę się stania na głowie także po to, żeby się zrelaksować i zrege-nerować – od wielu lat, mniej lub bardziej intensywnie ćwiczę jogę. Ćwiczenie jogi pomaga mi doceniać wagę małych zmian i drobnych sukcesów.
Jestem osobą bardzo aktywną, akceptuję fakt, że życie jest bezustanną zmianą, bez-ustannym ruchem, ale najbardziej doceniam te chwile kiedy mogę odpocząć i zrelaksować się w towarzystwie przyjaciół i często goszczącej w naszym domu muzyki lub w rzadkich chwilach kojącej ciszy.

Najważniejszy dzień w Pani życiu…
To, kim jesteśmy jest sumą zdarzeń wszystkich dni naszego życia: ludzi, których spotykamy, obrazów, książek, które przeczytaliśmy, pracy, którą wykonaliśmy, sukcesów i porażek. Kocham życie i dlatego myślę, że każdy dzień mojego życia jest tak samo ważny.

Droga zawodowa:
Pracę naukową rozpoczęłam jako doktorantka w Zakładzie Cytogenetyki Molekularnej Insty-tutu Genetyki i Hodowli Zwierząt PAN w Jastrzębcu, gdzie prowadziłam badania nad analizą genetyczną i bioróżnorodnością za pomocą metody fingerprintingu DNA. Początkowo zafascynowały mnie nowoczesne techniki biologii molekularnej, jednak z czasem za najbar-dziej wartościowe uznałam ich zastosowanie w rozwiązywaniu problemów współczesnej medycyny. W 2000 r. nawiązałam kontakt z prof. dr hab. Bożeną Kamińską, która przyjęła mnie do zespołu Pracowni Regulacji Transkrypcji Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego i powierzyła badania nad molekularnymi mechanizmami rozwoju stanu zapalnego i neurodegeneracji zachodzącej w wyniku udaru mózgu. Wyniki moich badań pozwoliły na opisanie nowych mechanizmów działania leków immunosupresyjnych w uszkodzonym ukła-dzie nerwowym. W tym okresie odbyłam kilka staży zagranicznych m.in. w firmie Merc we Frankfurcie i Instytucie L. Pasteura w Paryżu.
Wielokrotnie prezentowałam wyniki moich badań na konferencjach zagranicznych. W trakcie jednej z nich nawiązałam kontakt z prof. Robinem Franklinem, dyrektorem Centrum Badań nad Biologią Komórek Macierzystych i Medycyną Regeneracyjną na Uniwersytecie w Cam-bridge, w którego laboratorium odbyłam trzyletni staż podoktorski. Na odbycie stażu uzyska-łam prestiżowe stypendium Marie Curie Intra-European Fellowships oraz Stypendium American MS Society. W trakcie stażu realizowałam projekt dotyczący różnicowania komórek prekursorowych podczas regeneracji uszkodzeń układu nerwowego. Staż zagraniczny uwa-żam za bardzo owocny, opublikowałam kilka ważnych prac, a tematyka regeneracji uszko-dzeń ośrodkowego układu nerwowego znalazła się na stałe w centrum moich zainteresowań naukowych.